Diamond DA-20 Eclipse


Niezwykle podoba mi się nazwa tego samolotu. Diamond. Często w kontekście tego samolotu przychodzi mi na myśl piosenka "Diamond in the sky", tak adekwatna! Zaś cząstka "Eclipse" kojarzy mi się z samolotem przelatującym przez tarczę słońca. Najlepiej takiego zachodzącego :)
Diamond DA-20 Eclipse, samolot, którym miałam przyjemność lecieć, jest wyglądem trochę zbliżony do motoszybowca. Mając z nim styczność po raz pierwszy, kiedy moja wiedza lotnicza była trochę uboższa od obecnej, byłam wręcz przekonana, że to motoszybowiec. Prawie. Jeden z latających nim pilotów wyjaśnił, że Eclipse poniekąd wywodzi się z motoszybowca (przypuszczam, że mowa o motoszybowcu HK36 Super Dimona).

SP-AWM, przedstawiony w niniejszym poście, jest własnością Aeroklubu Warmińsko-Mazurskiego - od skrótu nazwy Klubu zresztą wywodzi się rejestracja samolotu.
Jeśli chodzi o samego pluszaka, Diamond, jak na przedstawiciela "małego lotnictwa", okazał się wyjątkowo pracochłonnym samolotem, ale włożyłam w niego naprawdę dużo serca. Największym wyzwaniem był ogon. Nie chciałam jednak uciekać się do jakichś prostych rozwiązań i postanowiłam wyszyć, przynajmniej symbolicznie, całość detali na ogonie (i, rzecz jasna, burtach). Samo wyszywanie zajęło mi dużo czasu, bo męczyłam się z tym ze trzy dni. Widzę jednak, że efekt był tego wart.

Diamond jest drugim moim samolotem, w którym zastosowałam silnik z obrotowym śmigłem. Poza tym, ma bardzo dużo szczegółów takich jak rurki Pitota, stopnie pomagające wsiąść do kabiny czy tajemnicze rury wychodzące z obrysu głównie w okolicach silnika, ale ograniczyłam się do zamieszczenia tylko tych detali, które najbardziej rzucają się w oczy.

Teraz dochodzimy do największego wyzwania, którym okazało się podwozie. Diamond jest moim drugim samolotem ze stałym podwoziem (nie liczę szybowców), ale w przeciwieństwie do Falka nie jest tail-draggerem, czyli podwozie główne oraz przednie skupia się w przedniej części kadłuba, ogon zaś jest zawieszony nad ziemią. Pierwsze próby z podwoziem wykazały, że samolot ma tendencję do opierania się na ogonie zamiast na podwoziu przednim; ogon był po prostu za ciężki. Ostatecznie rozwiązałam ten problem, dociążając w określony sposób nos samolotu, ale wyjątkowo silnie doceniłam lekcję, którą dało mi to doświadczenie. Lekcję modelarstwa, ale i samej aerodynamiki (właściwie mechaniki). Samodzielnie przekonałam się o tym, jak ważne jest właściwy rozkład masy w samolocie, oraz w jaki sposób wygląda w nim rozkład masy.









Oryginalny samolot

Komentarze