Cessna 152, SP-MAI

Prowadzę notes, w którym spisuję swoje pomysły na nowe rozwiązania technologiczne, a także różne myśli, które nachodzą mnie podczas pracy rękodzielniczej. Przywołam notatkę, którą sporządziłam na temat omawianej w tym poście Cessny 152 SP-MAI:

"Rzadko doceniam moje własne wyroby zaraz po ich ukończeniu, bo zawsze doszukuję się niedociągnięć i jestem generalnie bardzo samokrytyczna. Lecz tym samolotem zachwyciłam się już w momencie, gdy nadałam kształt kadłubowi (w zasadzie był to zaledwie początek prac). Wiedziałam, że wyjdzie piękny.
Samolot ten zajmuje szczególne miejsce w moim sercu, jako że sama wylatałam już ponad 50 godzin Cessną 152, z czego ponad 20 tą konkretną - SP-MAI. Znam szczegóły tego modelu lepiej niż jakiegokolwiek innego statku powietrznego, który szyłam. I mimo tak dobrej znajomości tego, jak powinien wyglądać podołałam - i nie jestem rozczarowana."


SP-MAI, Cessna w charakterystycznym, kanarkowym kolorze, lata dla jednej z warszawskich szkół pilotażu. Jest to samolot lubiany przez pilotów. Również moją uwagę przyciągnął jako pierwszy, gdy po raz pierwszy weszłam do lokalnego hangaru, głównie za sprawą koloru, rzucającego się w oczy i wyróżniającego tę Cessnę spośród innych; potem, jak się okazało, również w pilotażu samolot jest całkiem przyjemny.

Przechodząc do samego pluszaka: płat (skrzydło) wyszedł fenomenalnie i przywrócił mi nadzieję, że górnopłaty w formie maskotek nie są skazane na porażkę - a przy okazji mogą wyglądać niezwykle realistycznie. Jedno z poniższych zdjęć porównuje dwa górnopłaty: Tecnama, wykonanego około pół roku temu, oraz dopiero co ukończoną Cessnę. Technologia wykonania skrzydeł jest zupełnie inna w obu samolotach, co widać wyraźnie po grubości profili oraz "gładkości" pokrycia. Tecnam, choć nie wygląda źle, nie do końca spełnił moje oczekiwania co do realizmu skrzydeł - są grube i wyglądają niestety źle, a już zwłaszcza w porównaniu do Cessny.
Jak zawsze, gdy wprowadzam jakieś nowe rozwiązanie, jestem zachwycona efektem zwłaszcza w porównaniu z poprzednimi wykonaniami - skrzydło Cessny uświadomiło mi natomiast, że chyba niczego nowego w kwestii skrzydeł nie wymyślę. Osiągnęłam poziom, o który zabiegałam od początku. Jest ono proporcjonalne nie tylko pod kątem szerokości i długości - co względnie łatwo osiągnąć - lecz teraz także pod kątem grubości profilu. Trzymając Cessnę w dłoniach i przesuwając wzrokiem po jej skrzydłach widzę niemal perfekcyjny model, który mógłby zaskoczyć kogoś niewtajemniczonego jedynie tym, że jest... miękki.




Porównanie. Po lewej Tecnam P2008, po prawej - Cessna 152. Widać różnicę w realizmie skrzydeł

Do innych, nowych rozwiązań należy dodatkowa ściana przednia silnika (do tej pory ściągałam cały dziób w jeden punkt, punkt zaczepienia śmigła, co mocno redukowało długość dziobu) czy końcówki skrzydeł zagięte lekko w dół.

Co wyszło trochę gorzej? Zastrzały wzmacniane pianką zamiast drutu. Moim celem było zredukowanie ilości zużytego drutu, i o ile zastrzały jeszcze to wybaczyły (choć potrafią się odginać, i są nieco grubsze niż powinny), o tyle piankowe podwozie nie dałoby rady utrzymać ciężaru samolotu i klasycznie zostało wzmocnione drutami. No i kółka, które niestety nie są czarne -z prozaicznego powodu, mianowicie zabrakło mi potrzebnego materiału.

Ponownie zmierzyłam się z problemem wyważenia (który, na marginesie, jest świetną lekcją modelarstwa, a także eksploatacji i aerodynamiki prawdziwych samolotów). Ogon usztywniłam lżejszym niż dotychczas materiałem, co do pewnego stopnia zredukowało jego masę, ale Cessna wyposażona już w podwozie i tak uparcie opadała na ogon. Usunęłam więc nieco wypełnienia z części ogonowej, w celu jej odciążenia, ale ponieważ masa idzie w parze ze sztywnością, stała się tym samym bardziej podatna na zmiany kształtu (i statecznik poziomy lubi się pochylać pod kątem). Z kolei dziób dociążyłam zwiniętym w rulon ciężkim materiałem (zamiast brzydkiego i zadziornego drutu, jak w Tecnamie), zaś podwozie główne - zgodnie zresztą ze schematem prawdziwego samolotu - przesunęłam trochę bardziej do tyłu. W efekcie środek ciężkości znajduje się gdzieś w okolicy kółek głównych, dzięki czemu Cessna opiera się na trzech kółkach.

Jest i bonus! Teraz nie tylko śmigło - obraca się także kółko przednie! To wyszło zupełnie przypadkiem, głównie dzięki brakowi owiewek. Kółko obraca się wokół osi goleni, dzięki czemu można symulować zakręcanie podczas kołowania.


I jeszcze parę klasycznych rzutów:





Z oryginałem na warszawskim Bemowie.


Komentarze

  1. Siema, ja od Zabytków Nieba. Chciałem tylko napisać, że dobra jesteś wariatka nie pomyślałbym, że ktoś zrobi modele samolotów jako pluszaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja mam pomyśla zeppelin grafa.. Sam bym chciał go jako podusie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz