Cessna 150, D-ECNI

"Rodzina" samolotów, na której uczyłam się latać, czyli Cessna 152/150 (z zewnątrz niemal identyczne, poza drobnymi różnicami w budowie, parametrach czy ergonomii kokpitu), należy do grupy najliczniej produkowanych samolotów na świecie, i to samo mogę powiedzieć o swoich maskotkach. Takich samolotów uszyłam najwięcej (na drugim miejscu będą chyba Dreamlinery).

D-ECNI to bardzo wpadająca w oko Cessna 150 o złożonym biało-czerwonym malowaniu. Rejestracja też zapada w pamięć - jest jedną z takich, które można wymówić bez konieczności literowania, a takie lubię, bo samolot można w prosty sposób nazywać "po imieniu". D-ECNI lata dla jednej z warszawskich szkół pilotażu, toteż miałam z nią kilkakrotnie bliższą lub dalszą styczność, co ciekawe - w różnych miejscach Polski. Najczęściej na Babicach, gdzie kilkakrotnie mijałyśmy się na kręgu lub na odlocie/dolocie do lotniska, ale też w Gdańsku, gdzie czekając na start oglądałam D-ECNI wykonującą niski przelot, czy na olsztyńskich Dajtkach, gdzie natknęłam się na nią "naziemnie" pewnego letniego popołudnia; pięknie wpisywała się w barwny krajobraz warmińskiego lotniska Wtedy właśnie miałam okazję przyjrzeć się jej z bliska, zajrzałam nawet przez okno do kokpitu, choć nie wiedziałam wtedy jeszcze, że przyjdzie mi wykonać jej maskotkę. 

Miniatura bardzo pracochłonna, właśnie ze względu na malowanie i wzory. Zastosowałam techniki, których normalnie unikam ze względu na ryzyko uzyskania niskiej precyzji efektu końcowego, ale które są jednocześnie trwalsze i wyglądają bardziej profesjonalnie. Całe pokrycie samolotu, czyli kadłub, skrzydła i stateczniki, choć o złożonej kolorystyce, jest integralne - czyli kawałki materiału zostały zszyte ze sobą jeszcze na etapie wykrojów, a nie naszyte na bryłę ogólną, jak zwykle robię. D-ECNI ma też obrotowe śmigło, co stało się już standardem dla moich samolotów takowe posiadających. Ze względu na zastosowane materiały i złożoność wzorów jest wyraźnie cięższa, niż inne maskotki mojej produkcji.

Rozpoczęłam także próby malowania śmigieł, wszak prawdziwe samoloty zawsze mają kontrastujące znaczniki ich końcówek. W D-ECNI zastosowałam nitkę i klej, choć w kolejnych samolotach starałam się odejść od tego rozwiązania, zgodnie ze swoim niepisanym założeniem, by w maskotkach unikać używania jakiegokolwiek kleju. 






Komentarze