SF-25 Scheibe Falke, D-KMAX

Flota powietrzna się rozrasta.
W ostatnim czasie, głównie za sprawą własnych lotniczych doświadczeń, odsunęłam się od lotnictwa komunikacyjnego i skupiłam się bardziej na lotnictwie ogólnym, zwanym też lotnictwem małym. Wydaje się prostsze i o wiele mniej wymagające.

Przedstawiam motoszybowiec Scheibe Falke SF-25 o numerach bocznych D-KMAX. Pochodzący z Niemiec, teraz należy do Aeroklubu Warmińsko-Mazurskiego i podbija nie tylko polskie niebo. 

Ten motoszybowiec znacznie bardziej przypomina samolot niż szybowiec, choć, rzecz jasna, od silnikowych kolegów wyróżniają go wyjątkowo długie skrzydła, których zadaniem jest wytworzenie wystarczająco dużej siły nośnej podczas lotu bezsilnikowego. Mnie osobiście Falke przypomina skrzyżowanie samolotu Mooney Bravo z szybowcem polskiej konstrukcji typu Bocian.

Tak naprawdę to właśnie wyjątkowy profil skrzydeł Falka zainspirował mnie do jego uszycia. Mając styczność z motoszybowcem, niemal od razu w mojej głowie pojawił się pomysł na wykonanie jego skrzydeł w wersji krawieckiej. Chciałam jak najszybciej przenieść go na tkaninę i zobaczyć, co z tego wyjdzie. I rzeczywiście wyszło, tak dobrze, jak się spodziewałam.


Każdy statek powietrzny, który szyję, reprezentuje coś nowego - czy to rodzaj samolotu, czy rozwiązania technologiczne. Nowe rozwiązania zastosowane w Falku obejmują właśnie profil skrzydła (którego przekrój rzeczywiście ma dość aerodynamiczny kształt, już nie płaski), obrotowe śmigło (jedyną jego wadą jest to, że po jakimś czasie się obluzowuje), a także usztywnione drutem podwozie. Swoim samolotom nie robię podwozia, chyba, że dany model ma podwozie stałe - wtedy je uwzględniam. Dzięki temu Falke stoi na ziemi o własnych siłach.









Ze starszym bratem w hangarze Aeroklubu Warmińsko-Mazurskiego. Już po powstaniu maskotki, motoszybowiec został przemianowany na SP-0103, stąd rozbieżność.

Z motoszybowcem, jescze o starych znakach bocznych, po wspólnym lataniu nad olsztyńskimi Dajtkami.


Komentarze