SportCruiser, OM-M119

SportCruisera kojarzę przede wszystkim z Babic, ze szkoły lotniczej Ventum, która użytkuje całkiem sporo tych samolotów. Niedawno miałam okazję mieć całkiem blistą styczność z Bristellem, który od SportCruisera różni się między innymi tym, że jest ultralightem, a nie pełnoprawnym samolotem, jednak zetknąwszy się ze SC innym niż Ventum, nie potrafiłam tych dwóch samolotów rozróżnić. I już po rozpoczęciu nad niniejszym samolotem, miałam okazję z bliska przyjrzeć się wspomnianemu Bristellowi. Tak jak mam oko do subtelnych, charakterystycznych cech konstrukcji konkretnych modeli samolotów, tak znów zgłupiałam. I musiałam porównać sobie żywy samolot do grafiki z Google'a przedstawiającej SportCruisera. No, różnice są, ale naprawdę niewielkie. Nietrudno pomylić oba samoloty. 

Reasumując ten przydługi wstęp, kolejną mastkotką w moim wykonaniu jest SportCruiser, który równie dobrze mógłby być Bristellem. Jest to pierwszy dolnopłat w moim wykonaniu, w którym zastosowałam specyficzną technikę wykonania skrzydeł, którą nazywam "monowing" (jedno skrzydło) - standardowe w górnopłatach, na przykład Cessnach. Polega to po prostu na tym, że oba skrzydła zostały wykonane z pojedynczego kawałka materiału. Niesie to ze sobą problemy głównie związane z przyzwoitym wykonaniem łączenia kadłuba z nasadą skrzydeł, poza tym jednak są same zalety. Dolnopłaty mają to do siebie, że wznios skrzydeł jest najczęściej dodatni, ewentualnie zerowy, ale nigdy ujemny - a osobne skrzydła lubią opadać, co z kolei wymusza na mnie gimnastykowanie się z dość sztywnym przyszyciem ich do kadłuba. Przy zastosowaniu odpowiednich manewrów da się uzyskać nawet stały wznios dodatni, o który w maskotkach naprawdę trudno. 

Co tu dużo mówić, doskonalę swój warsztat robienia maskotek-modeli. I jestem przeszczęśliwa, widząc, jak wspaniały efekt przynoszą niektóre, niekiedy spontanicznie wymyślone rozwiązania. 

Kolejną innowacją jest malowane śmigło. Do tej pory najczęściej pomijałam wzory na śmigłach, ewentualnie próbowałam kombinować z klejem i nitką, co przynosiło taki sobie efekt. Od tej pory śmigła maluję. 









Komentarze