Motolotnia Jazz 2000

"To już nie jest maskotka. To jest po prostu model."

Pomysł na motolotnię był bardzo stary, kilkuletni. Jego realizację uniemożliwiała mi technologia, którą się posługiwałam - zwyczajnie nie potrafiłam jej zrobić, nawet wymyślić koncepcji. Teraz w końcu osiągnęłam etap, kiedy molototnia-maskotka wyraźnie zarysowała się w mojej głowie. 

Z tym że, no właśnie, nie jest to już maskotka. To jest model, tyle że wykonany z miękkich materiałów. Klasyczne maskotkowe wypełnienie znajduje się tylko w jednym miejscu - w tylnej części wózka. Cała reszta to pianka, którą usztywniam skrzydła, filc (sztywny i/lub gruby) oraz druty. To wszystko jest trochę sprzeczne z moim założeniem, zgodnie z którym modele-maskotki mają być bezpieczne do rzucania i do przytulania, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - z motolotnią nie da się czegoś takiego wykonać. Ma na tyle cienkie i wąskie elementy, że nie dało się tego zrobić inaczej. 

Jednocześnie motolotnia jest pierwszym modelem w moim wykonaniu, który jest w pełni sterowny. Chodzi oczywiście o skrzydło - bo kółka się nie obracają, śmigło tylko przy poruszaniu ręcznym. Skrzydło jednak, którego sterowanie odbywa się poprzez trójkątny uchwyt zawieszony między wspornikami wózka, przechyla się na boki i pochyla w przód/tył. Ruchy uchwytu sterującego są sprzężone z ruchami skrzydła i odbywa się to dokładnie tak, jak w prawdziwej motolotni. Oczywiście kątowy zakres wychyleń idealnie odwzorowany na pewno nie jest, bo nawet nie zagłębiałam się w ten temat.

Motolotnia jest atrakcyjna, bo jest bardzo barwna, interaktywna i realistyczna poprzez detale takie, jak choćby "ożebrowanie" skrzydła czy linki łączące uchwyt sterujący i górny "pałąk", wykonane z żyłki wędkarskiej.

Miałam przyjemność kilka razy lecieć motolotnią, i wrażenia z tych lotów mogę podsumować następująco: jest to jedna z najczystszych form latania, w której czuje się pęd powietrza, słyszy się jego szum o wiele bardziej, niż w kabinie samolotu czy szybowca, a widoczność jest niemal nieograniczona w każdą stronę. Jest to odrobinę przerażające, zwłaszcza, jak się nie jest bardzo doświadczonym w różnego rodzaju lotach - wszak siedzi się jedynie na fotelu, do którego jest się przypiętym pasami, a dookoła jest otwarta przestrzeń. Jest to jednak niezapomniane i naprawdę piękne przeżycie.











Komentarze